Tyle się naczytałam aby nie używać jednego kremu do pielęgnacji
zarazem twarzy i skóry wokół oczu,
ponieważ jest ona cieńsza, delikatniejsza i wymaga szczególnej troski. Idąc tym
tropem zainwestowałam w krem pod oczy chińskiej firmy Simengdi.
Gdy otworzyłam paczkę która
przyszła z Chin i wyjęłam krem, okazał się on lekko „zmieszany” tzn. spiralka z
bio-złota która była zawieszona w kremie w trakcie jego transportu wymieszała
się z całą zawartością : / Mam nadzieje, że odbiło się to tylko na walorach
wizualnych : P
Mój krem:
A powinien wyglądać:
Do rzeczy:
Krem ma postać zielonkawego żelu
z drobinkami bio-złota. Jego zapach niestety nie jest przyjemny- intensywny ziołowo- roślinny. Do plastikowego
słoiczka z żelem o pojemności 30 g dołączona była łyżeczka do jego
nabierania(higienicznie!). Żel jest
całkowicie nietłusty. Jak dla mnie trochę zaskakujące bo wydawało mi się, że
kremy pod oczy powinny mieć gęstą, treściwą konsystencję.
Producent obiecuje, że krem ma
właściwości przeciwzmarszczkowe, przeciwstarzeniowe, liftingujące, redukuje także cienie i opuchliznę
pod oczami .
Co zrobił dla skóry wokół moich
oczu? Na pewno zmniejszył opuchliznę, rozjaśnił skórę i nawilżył ją.
Jak dla mnie bomba! : P Dzięki
swojej lekkiej konsystencji nadaje się także pod makijaż J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz