środa, 1 sierpnia 2012

YEDAM YUN BIT YUN JIN GYEOL ESSENCE

Czyli prezent dla mamy (Uff! Ten koreański :P )
Ostatnio na e-bay’u wylicytowałam kolejny koreański produkt przeznaczony do skór starszych, dojrzałych. Jest to esencja do twarzy o pojemności 50 ml. Zakupiłam ją w cenie ok. 35 zł (cena kup teraz: 65 zł).

Śliczna, szklana buteleczka w koreańskim stylu zakończona jest dozownikiem z pompką aby ułatwić nakładanie kosmetyku.

 Sama esencja po wyciśnięciu ma gęstą, kremową konsystencję i dziwny zapach (chyba jakichś wschodnich ziół). Po rozsmarowaniu zostawia tłusty film na twarzy i buzia się dosyć mocno świeci (posiadaczki tłustej cery pewnie nie będą zadowolone z tego faktu dlatego według mnie nadaje się bardziej na noc niż na dzień). Częściowo minusem jest jego skład gdyż na 2 miejscu znajduje się gliceryna a na trzecim- olej mineralny- obydwa składniki znane jako zapychacze porów.


A producent mówi tak: Esencja zawiera wyciąg z placenty która przyśpiesza metabolizm komórkowy i  sprzyja absorpcji tlenu co pomaga odnawiać naszą skórę a także sfermentowane orientalne składniki wykorzystywanie w medycynie wschodniej. Zawiera także kobiecy hormon, faktor wzrostu komórek, aminokwasy, witaminy i minerały które pomagają w problemach z cerą jakimi są pryszcze, probley z przetłuszczającą się cerą a także zmarszczki i piegi wywołane promieniowaniem UV. Preparat zawiera też kolagen który pomaga odnowić się przesuszonej cerze.
Kilkukrotnie podkradłam mamie tą esencję i muszę powiedzieć, że jestem z niej zadowolona tzn. nawilżyła moją buzię a mimo obecności gliceryny i oleju mineralnego nie wysypało mnie. Ale to za wcześnie żeby oceniać jej skuteczność J 


Missha White Cure UV Sun Protector SPF 50+/PA+++


Czyli wybielający filtr przeciwsłoneczny do twarzy  SPF50+ PA+++.
Zakupiłam go na początku sezonu letniego aby chronić swoją buzię przed destrukcyjnymi promieniami słonecznymi które jak wiemy postarzają naszą twarz dodając jej zmarszczek i przebarwień (w największym skrócie : P ).

Od początku:
Obietnice producenta: 
  • wybiela i chroni przed nadmiernym wytwarzaniem melaniny
  • chroni przed promieniowaniem UVA i UVB
  • chroni nasze DNA
  • zawiera ekstrakty z 7 kwiatów: róży, frezji, szarotki, jaśminu, lilii, irysa i kwiatu lotosu
Moje spostrzeżenia:
Filterek opakowany jest w plastikową tubkę o pojemności 38g zakończoną dziubkiem aby wygodnie dozowało się kosmetyk.


 Po wyciśnięciu preparat ma kremową konsystencję, intensywny (ale przyjemny) kwiatowy zapach który po czasie znika i lekko beżowy kolor który po rozsmarowaniu na twarzy jest całkowicie niewidoczny.


Filtr nie zapchał mnie ani nie wysypał, nie bieli także skóry i nie jest ciężki. Jeśli chodzi o filtry do twarzy jest moim faworytem J Nie widzę u niego minusów!


Simengdi - Bio Gold Pearl Cream


Tyle się naczytałam  aby nie używać jednego kremu do pielęgnacji zarazem  twarzy i skóry wokół oczu, ponieważ jest ona cieńsza, delikatniejsza i wymaga szczególnej troski. Idąc tym tropem zainwestowałam w krem pod oczy chińskiej firmy Simengdi.
Gdy otworzyłam paczkę która przyszła z Chin i wyjęłam krem, okazał się on lekko „zmieszany” tzn. spiralka z bio-złota która była zawieszona w kremie w trakcie jego transportu wymieszała się z całą zawartością : / Mam nadzieje, że odbiło się to tylko na walorach wizualnych : P
Mój krem:

A powinien wyglądać:

Do rzeczy:
Krem ma postać zielonkawego żelu z drobinkami bio-złota. Jego zapach niestety nie jest przyjemny-  intensywny ziołowo- roślinny. Do plastikowego słoiczka z żelem o pojemności 30 g dołączona była łyżeczka do jego nabierania(higienicznie!).  Żel jest całkowicie nietłusty. Jak dla mnie trochę zaskakujące bo wydawało mi się, że kremy pod oczy powinny mieć gęstą, treściwą konsystencję.

Producent obiecuje, że krem ma właściwości przeciwzmarszczkowe, przeciwstarzeniowe,  liftingujące, redukuje także cienie i opuchliznę pod oczami .
Co zrobił dla skóry wokół moich oczu? Na pewno zmniejszył opuchliznę, rozjaśnił skórę i nawilżył ją.
Jak dla mnie bomba! : P Dzięki swojej lekkiej konsystencji nadaje się także pod makijaż J


Hada Labo - Super Hyaluronic Acid Moisturizing Lotion


Czyli kwas hialuronowy w buteleczce J
Skusiłam się na ten nawilżacz po pozytywnej opinii jednej z blogerek która niesamowicie go zachwalała i gdy już znalazłam trochę informacji w internecie na jego temat m.in., że zawiera 3 typy mikro molekuł które penetrują głębokie warstwy skóry i  świetnie ją nawilżają, normalizuje pH skóry, nie podrażnia, jest bezzapachowy, nie zawiera oleju mineralnego, alkoholu ani sztucznych barwników- pomyślałam „muszę mieć  ten ideał!”. Na szczęście trzeźwo podeszłam do tematu i kupiłam opakowanie  travel size 
o pojemności 30 ml.

A teraz szczegóły:
Lotionu używam po wieczornym demakijażu jeszcze przed nałożeniem kremu nawilżającego.
Nalewam kilka kropelek na dłoń a następnie okrężnymi ruchami wsmarowuję go w buzię i masuję ją dodatkowo J(masaż wzmacnia jej napięcie i dodatkowo jest lepiej ukrwiona).
Konsystencja lotionu jest dosyć rzadka- prawie jak woda. Rzeczywiście jest bezzapachowy, bezbarwny, nie klei się, nie pozostawia tłustego filmu i nie podrażnia ale niestety nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nawilżenia L a szkoda.



Co prawda nie wysusza ale nie wyobrażam sobie nie nałożyć na niego dodatkowo kremu bo jednak sam lotion to za mało. Może lepiej sprawdzi się na cerach mieszanych lub tłustych, jednak dla mnie- 
wrażliwca jest to za mało.
Nie kupię kolejnej butelki bo lotion jest dla mojej skóry obojętny a niestety nie jest tani ( 30 ml ok. 25 zł)

It’s Skin - Power 10 Formula VC Effector


Czyli serum z witaminą C które stało się nieodłącznym elementem mojej porannej pielęgnacji  twarzyJ.
 Od początku:
Kolejna perełka zakupiona na ebay’u za ok. 65 zł (początkowo cena trochę zabolała : P )
Serum przyszło w szklanej buteleczce ze szklaną pipetą przymocowaną do gumowej pompki- zakrętki co najlepiej zilustruje zdjęcie : P, o pojemności 30 ml.

Z boku flakonika narysowana jest podziałka- można kontrolować zużycie preparatu (jak dla mnie zbędne ponieważ butelka jest na tyle przejrzysta, że dobrze widać jej zawartość ;) )

Zapach i konsystencja:
Pachnie cytrusowo ale delikatnie. Jest to nietłusty, białawy płyn o wodnej konsystencji- wchłania się szybciutko i nie zostawia tłustego filmu! Na pewno z powodzeniem  nada się także do cer tłustych J
Warto także dodać, że witamina C wzmacnia naczynka oraz działanie filtrów przeciwsłonecznych!





Właściwości:
Serum ma za zadanie rozświetlić cerę, ożywić ją,  nadać zdrowego kolorytu i energii i tu sprawdza się bardzo dobrze J. Zauważyłam też, że ściąga moje pory  i nawilża buźkęJ
Minusów jak do tej pory nie widzę także szczerze polecam !!!



Peripera- I Love Pact


Czyli idealny puder z wysokim filtrem na lato. Ale czy rzeczywiście sprawdza się nawet w 35 stopniowe upały? Do rzeczy!
Puder nabyłam na e-bay’u w cenie ok. 65 zł (12 g pudru w uroczym pudełeczku z lusterkiem + 12 g pudru jako wkład uzupełniający). Wyszłam z założenia, że przy obecnych upałach wolę nie nakładać bb kremu aby nie obciążać cery i dać jej pooddychać. Wolę za to lekko ją zmatowić  dlatego zainwestowałam w ten puder w kamieniu z wysokim filtrem SPF40 PA++.

Niestety oprócz konstrukcji samej puderniczki i odcienia pudru nie widzę tu żadnych plusów, a szkoda…
Pudernica posiada osobną „ półeczkę” na gąbkę do nakładania pudru- według mnie strzał w 10!
Dzięki temu gąbka nie ma kontaktu z pudrem i nie przenoszą się na nią bakterie i naskórek który przykleja się w momencie nakładania kosmetyku na twarz. Plusem jest także lusterko które ułatwia nam korektę makijażu w ciągu dnia.

Odcień- ja wybrałam nr 21 czyli coś pomiędzy jaśniutkim a ciemnym odcieniem, notabene mamy tu numerację kolorystyki podobną jak w większości bb kremów tzn. 13, 21 i 23. Wydaje mi się, że i tak nr 21 jest dosyć jasny i wpada w żółte tony. J
Konsystencja- aksamitna! Buzia po jego nałożeniu jest bardzo delikatna i gładka w dotyku no i pachnie też dosyć delikatnie i przyjemnie J



Nakładanie- no i tu zaczęły się schody… Rano nakładam na buzię serum, następnie krem i filtr. Gdy to wszystko się wchłonie przysypuję buzię pudrem lecz ten niestety zostawia nieestetyczne smugi których w dodatku nie da się wyrównać wklepując kolejną warstwę pudru ani rozsmarować palcem:( i za to dostaje ode mnie ogromny minus. Starałam się nałożyć go mniej, próbowałam więcej i nic : /
Spróbuję jeszcze zmatowić nim bb krem ale to jak przyjdą chłodniejsze dni a na razie niestety pójdzie w odstawkę.